KOŁATKA Są tacy którzy w głowie hodują ogrody a włosy ich są ścieżkami do miast słonecznych i białych łatwo im pisać zamykają oczy a już z czoła Uwagi Tak, to może być twój Cień. Niebezpieczny element w treści życia. Biała lista imion i niewiadomych twarzy. Gdzie się zaczyna, a g Zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Creative Company Szymon Chabior, 43-300 Bielsko-Biała, ul. Złotych Kłosów 78/5, NIP: 5492155460, w celu obsługi komentarza użytkownika. Podanie danych jest dobrowolne. Podstawą przetwarzania danych jest moja zgoda. Mam prawo wycofania zgody w dowolnym momencie. O Tuwimie napisał w 2oo4 roku, ale ja nie czytałem, więc nie wiem czy ta nowa wersja mnie w pełni zadowoli. A wymagania mam duże, bo jest jedynym polskim poetą, którego twórczość znam i rozumiem, jako że poezji unikam wskutek nabytej traumy w liceum, kiedy to polonistka nękała mnie odwiecznym pytaniem: „Co nam poeta chciał Traktor007. Kot w pustym mieszkaniu SZAFOT MIŁOŚCI "Z głową na karabinie" nic dwa razy "Na pewnego endeka co na mnie szczeka" Wypozycz ksiażke z wierszami najlepiej bedzie gdy dasz jakis smieszny i troche dluzszy jury da ci dużo punktów Na pewnego endeka, co na mnie szczeka by Julian Tuwim; Leśmian by Avi (POL) (Ft. Pezet) Millie Walky by bambi (POL) Dni, Których Nie Znamy by Marek Grechuta; Ach, nie mnie jednej by The Dumplings; . Tytuł utworu Juliana Tuwima („Do krytyków”) wydaje się zapowiadać ostrą odpowiedź autora na zarzuty polemistów. Wiemy, iż poeta nie cofał się przed nieraz wulgarnymi (chociaż niezmiennie błyskotliwymi) odpowiedziami na ataki, wymierzane w niego przez publicystów. Wystarczy wspomnieć „Na pewnego endeka, co na mnie szczeka”, czy „Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo…” Tymczasem rozpoczynamy lekturę „Do krytyków” i przeżywamy pewne zdziwienie – nie pada słowo o przeciwnikach poety, o ich zarzutach i wypowiedziach. Autor nie próbuje też w jakikolwiek sposób bronić swojego postępowania. Zamiast tego otrzymujemy opis majowej przejażdżki tramwajem – tytułowi „krytycy” pojawiają się tylko dwukrotnie, w apostrofie do nich skierowanej (szanowni panowie, wielce szanowni panowie). Miasto na wskroś mnie przeszywa!, twierdzi poeta, a cały utwór tchnie żywotnością i energią. Przyglądamy się emocjom bohatera (podmiot liryczny jest w tym przypadku ewidentnie tożsamy z autorem), który cieszy się, gdy tramwaj wjeżdża w zakręty, gdy docierają do niego zapachy wiosennych roślin. Samo miasto, jego gwar i ruchliwość jego mieszkańców, stanowią kolejne źródło radości – Ulice na alarm dzwonią,/ Maju, maju! Jak więc należy rozumieć to wszystko w kontekście tytułu? Otóż poeta w ten sposób najlepiej ukazuje swoje lekceważenie, wobec zarzutów krytyków. Wersy wiersza dowodzą, że są rzeczy dużo ważniejsze niż polemika z zadufanymi literaturoznawcami – proste, codzienne radości są w gruncie rzeczy dużo bardziej wzniosłe niż napuszone przerzucanie się argumentami przez krytyków literackich. Tuwim staje po stronie zwykłego szczęścia, odrzucając sztuczne i „zatęchłe” dyskusje o twórczości, polityce i ideologiach. W ostatecznym rozrachunku istotniejsza jest radość, płynąca z wąchania majowych drzew. Utwór kończy zwrot do wielce szanownych krytyków – ta wyrafinowana forma jest w istocie kpiną z tych oderwanych od życia osób, które zapewne znają się doskonale na przymiotnikach używanych przez Jana Kochanowskiego, ale nie mają pojęcia o tym, jak czerpać rozkosz z przejażdżek tramwajem. Forma utworu (kilka informacji):– nieregularny układ rymów (raz abab, raz aabb)– wykrzyknienie – apostrofa (szanowni panowie)– klamra kompozycyjna (szanowni panowie, wielce szanowni panowie) Rozwiń więcej W jednym domu mieszkały trzy myszy: francuska, rosyjska i polska. Po zapadnięciu zmroku, kiedy wszyscy poszli już spać, z dziury wybiega mysz francuska. Po cichu wdrapuje się na stół, rozgląda czy ktoś nie idzie, nalewa sobie winka i wraca do dziury. Potem wybiega mysz rosyjska, wdrapuje się na stół i nalewa sobie setę. Rozgląda się, czy nie ma kota i wraca do dziury. W końcu wychodzi mysz polska. Wchodzi leniwie na stół i nalewa sobie setę. Patrzy – nikogo nie ma. Nalewa sobie drugą setę. Nadal nikogo nie ma. No to nalewa sobie trzecią setę. – Nie ma kota? – myśli sobie mysz – No to poczekamy! Loading... @slowmtb: ( ͡° ͜ʖ ͡°) „Skurwysyndyk” Julian Tuwim. Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości, Puszczała się pieniędzy, puszczała się z litości, Aż taką masę razy upadła moralnie, Że całkiem się sk$%@iła – i wpadła fatalnie, Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości: Tak powstał Sk$%@YSYNDYK MASY UPADŁOŚCI. „Kartka z dziejów ludzkości” Julian Tuwim. Spotkali się w święto o piątej przed kinem Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem. Tutejsza idiotko – rzekł kretyn miejscowy – Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy? Miejscowa kretynka odrzekła: – Z ochotą, Albowiem cię kocham, tutejszy idioto. Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko I poszedł do kina z tutejszą idiotką. Na miłym macaniu spłynęła godzinka I była szczęśliwa miejscowa kretynka. Aż wreszcie szepnęła: – Kretynie tutejszy! Ten film, mam wrażenie jest coraz nudniejszy. Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko, Miejscowy idiota z tutejszą kretynką. Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym. W ten sposób dorobią się córki lub syna: Idioty, idiotki, kretynki, kretyna, By znowu się mogli spotykać przed kinem Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem. „Na pewnego endeka co na mnie szczeka” Julian Tuwim. Próżnoś repliki się spodziewał Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet pies cię je*ał, bo to mezalians byłby dla psa. Fraszka Jana Kochanowskiego pt. „Na matematyka”. Ziemię pomierzył i głębokie morze, wie jako wstają i zachodzą zorze; Wiatrom rozumie, praktykuje komu, A sam nie widzi, że ma ku*wę w domu. „Nagrobek Ku*wie” Jan Andrzej Morsztyn. Dialog P. – Czuj to grób? K. – Dopychajże! P. – Czyja to mogiła? K. – Wleźże dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła! P. – Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono? K. – Nie wiem – ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono. P. – A czemuż tak blisko leżysz przy kościele? K. – JA bym ci tam wolała, gdzie kat łóżka ściele. P. – Ale jakoż cię zowią? K. – Kuwa, kuwa, bracie. P. – Tyś to! Więc cię opuszczam. K. – Ba, lepiej by gacie. P. – Chyba cię osrać. K. – Mam i ja tę dziurę, ale wolijż tej zażyć, co nią leżę wzgórę. P. – Niech cię tam robak wierci! K. – Cóż, kiedy bez kuśki. P. – Więc cię tam wąż nadzieje! K. – I ten – bo maluśki. P. – Niechże cię diabli łupią, już słowa nie rzekę! K. – A ty za moją duszę odpraw się choć w r[ę]kę. „O ku*wie i łotrze” Aleksander Fredro. Deszcz zimny pada, wichura świszcze, Wlecze się drogą biedne ku*wiszcze. Próżno wystawia lufę na sprzedaż I lamentuje: "Biedaż, oj biedaż!" Szedł mnich, byk jurny, plugawy capek, A że o miłym smaku obłapek I ksiądz, nie tylko byk i knur wie Tedy się kwapi frater ku ku*wie. I woła wsparty na swym fallusie "Udziel mi dupy, siostro w Chrystusie" A ona z wdziękiem: "Jeb, gdy twa wola, Lecz wpierw ze sakwy wyjmij obola". "Ja mam ci płacić?" – mnich krzyknie głośno – "Nikczemna ku*wo, kieckę podnośno! Z niebam ja zstąpił, niegodna, czyli Nie widzisz żem ja święty Bazyli?" "Daj się więc zrypać, a zbawisz duszę" Do nóg mu padła grzesznica w skrusze, Rychtuje lufe i kornie kwili: "Ciupciaj, więc, ciupciaj święty Bazyli" On wyjął ch*ja, twardy pastorał, Aż po macicę w picę się worał, Rzygnąwszy lagrem odwala sztosik, Potem dwa jeszcze i jeszcze cosik. Aż strzemiennego przyrżnąwszy ostro "Bóg że ci zapłać" – powiada – "siostro. Sto lat daje odpustu ci tu" Całuje ku*ew brzeżek habitu "Święty Bazyli, cud proszę zróbcie Zbawiłeś duszę, uzdrów i dupcię. Bo tak nieszczęść przebodła lanca Tak żre mnie tryper, syf, szankier, franca Że do szpitala wlokłam się właśnie" "Syf, szankier, franca?" – mnich głośno wrzaśnie. Nuż trzeć, nuż drapać, nuż pluć na pytę Lecz nie pomogły środki mu te. I poznał łotrzyk błąd poniewczasie Gdy coś go jęło strzykać w kutasie I kiedy wkrótce jak u hioba k!#@% i jajca zgniły mu oba. Nędzny szalbierzu, niegodny mnichu Któryś niewiastę zrypał po cichu Aby ją wcześniej oszukać chytrze, słusznie ci teraz los kuśki przytrze. To zapamiętaj ty skuwysynie Kto chjem walczy, od pochwy ginie! A ten zaś który ma w swojej pieczy wzgląd w wszystkie sprawy, ludzi i rzeczy. Rybkę i kamień najmniejszy w rzece i ku*ew biedną ma w swej opiece. 18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Nie do końca udana konwersja. Spoiler dla mniej spostrzegawczych: © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies /Skąd my to znamy ?/ Próżnoś repliki się spodziewał,Nie dam ci prztyczka ani klapsaNie powiem nawet: "Pies cię jebał"-Bo to mezalians byłby dla Tuwim

na pewnego endeka co na mnie szczeka